Użytkownik chachi_ odblokował użytkownika ilovefood.baby
ilovefood.baby: Chachi...
ilovefood.baby: Ja nie wiem co ci powiedzieć... a raczej napisać.
ilovefood.baby: Bardzo brakuje mi naszych rozmów.
ilovefood.baby: Brakuje mi tego wyczekiwania na nasze pierwsze spotkanie.
ilovefood.baby: Brakuje mi twojego zaufania.
ilovefood.baby: Brakuje mi wszystkich twoich słów napisanych do mnie.
ilovefood.baby: Brakuje mi Ciebie.
ilovefood.baby: Chachi?
ilovefood.baby: Odpisz coś, błagam.
ilovefood.baby: Chachi, do kurwy nędzy, nie torturuj mnie.
chachi_: Piszę coś.
ilovefood.baby: Chachi, ja sam dowiedziałem się o wszystkim wtedy, tak późno. Chachi, widzisz co ze mną robisz? Nawet nie umiem napisać poprawnego gramatycznie zdania.
chachi_: Nie pisz do mnie Chachi. Wolę Ally, pajacu.
ilovefood.baby: Co?
chachi_: Gówno na twojej mordzie.
ilovefood.baby: Chyba nie rozumiem. Jaka Ally? Czy Chachi jest...
chachi_: Jaka ma być Chachi?
ilovefood.baby: ...wymyślona?
chachi_: Co? Nie. Jezu, ty naprawdę nic nie rozumiesz. Jesteś głupi czy tylko udajesz? (wybieram opcję 'jesteś głupi')
ilovefood.baby: Chachi, wytłumacz mi to wszystko, błagam. Jaka znowu Ally? To twoje drugie imię?
chachi_: Nie. Ally to moje prawdziwe imię. Jestem przyjaciółką Chachi.
ilovefood.baby: I z jakiej racji do mnie piszesz?
chachi_: Bo nie mogę patrzeć na wraka człowieka o imieniu Chachi.
ilovefood.baby: Chyba nie mogę nic zrobić, ona mnie nienawidzi.
chachi_: Ona cię lubi, Niall.
ilovefood.baby: Lubi?
chachi_: Bardziej niż powinna.
chachi_: Nie możesz nic zrobić, tak? Bo przecież Zayn to nie twój kumpel. Przecież nie możesz do niego przyjść. Przecież nie możesz spotkać się z Chachi w jej domu. No nie, faktycznie. Nie możesz nic zrobić, biedaku.
ilovefood.baby: Nie wpadłbym na to. Dzięki za pomoc, cześć Ally.
ilovefood.baby: A tak poza tym, to jakim cudem masz jej telefon?
chachi_: Przecież mówiłam, że jest wrakiem człowieka. Nawet tego nie zauważyła. Nie spieprz tego, cześć.
chachi_ is offline
Chachi's POV:
Niall. Niall. Niall. Niall. Niall. Niall. Niall. Niall. Niall. Niall. Niall. Niall. Niall. Niall. Niall. Niall. Niall. Niall. Niall. Niall. Niall. Niall. Niall. Niall. Niall. Niall. Niall. Niall. Niall. Niall. Niall. Niall.
Dlaczego ciągle o nim myślę? Nienawidzę go, nienawidzę go z całego serca. To co zrobił... On był z nimi w pieprzonej zmowie. Dlaczego ludzie są tak chamscy? Wszyscy sprawiają sobie jak największą przykrość. Czy moje życie to konkurs o nazwie "Kto sprawi jej większą przykrość"?
-Chachi, słońce...-usłyszałam szept Ally, która spędzała ze mną każdą wolną chwilę. -Odezwij się, proszę. Nie słyszałam twojego głosu od tygodnia, tęsknię za nim wiesz?-uśmiechnęła się słabo-Okej... To inaczej.-podniosła się, a po chwili wróciła z kartką i długopisem w ręku.
-Po co mi to?-wyszeptałam, na co Ally wyszczerzyła się od ucha do ucha.
-Czyli moja przyjaciółka jednak umie mówić! -krzyknęła radośnie.
-Ally... po co mi to?-przewróciłam oczami.
-Pisz piosenkę. Teraz.-rozkazała podając mi kartkę i długopis do ręki, sama zajmując miejsce obok mnie.
Może to mi pomoże? Może napisanie piosenki pomoże mi z moimi emocjami? Z tym wszystkim co kryje się w mojej głowie? Niall. Myślenie o nim. To mnie zabija. Przez dłuższą chwilę wpatrywałam się w kartkę, po czym słowa natychmiast ze mnie wypłynęly.
***
-Skończyłam.-szybko wstałam z łóżka, odkładając kartkę na biurko-Nie czytaj, proszę.-uśmiechnęłam się slabo do Ally, która zaczęła sięgać po kartkę z piosenką.
-Jasne, przepraszam.-uśmiechnęła się.
-Chodźmy na spacer. Muszę wyjść z tego domu, z tego pokoju. Muszę chociaż na chwilę uciec od Zayna, od tego wszystkiego, wyjdźmy.-powiedziałam błagalnym tonem. Potrzebuję tego, tutaj wszystko przypomina mi o Niallu. W każdym zakątku tego pokoju widzę siebie, która nie spała po nocach i z nim pisała. To jest takie dziwne. Nigdy go nie spotkałam, a widzę go wszędzie. Wyobrażam go sobie, w mojej głowie jest zupełnie inaczej. Myślę o nim, jako o idealnym, kochającym, troszczącym się o mnie chłopaku, w rzeczywistości jest cholernym dupkiem, który myśli tylko o sobie.
-Uhm... Wiesz... Chachi... No... Myślę.... Myślę, że to zły pomysł.-jąkała się Ally.
-Niby czemu? Ally, błagam.-w moich oczach zaczęły zbierać się łzy. Jestem strasznie emocjonalna, szczególnie teraz. Tak bardzo potrzebuję tego głupiego spaceru. Muszę pomyśleć. -Dobrze, idę sama.-mówię, zakładając bluzę i wolnym krokiem opuszczając pokój, w nadziei, że Ally ze mną pójdzie.
-Ugh-usłyszałam za sobą. Zadowolona z małego zwycięstwa ruszyłam w stronę drzwi wyjściowych.
Niall's POV:
Wyszedłem z domu. Kupiłem niebieskie róże, które Chachi uwielbiała. I idę. Przed siebie. Do domu Zayna. Zayna i Chachi. Zobaczę ją. Jestem zdenerwowany. Bardzo zdenerwowany. Boję się jej reakcji. Na mnie. Nasze pierwsze spotkanie. Nigdy nie widziałem jej w domu Zayna. To dziwne. Zapewne siedziała sama, zamknięta w pokoju.
Szedłem tak pochłonięty swoimi myślami, że nawet nie zauważyłem dwójki dziewczyn, jedna z nich przeze mnie upadła.
-Przepraszam, nic ci się nie stało?-pomogłem jej wstać, a ona tylko pokręciła głową. Miała na sobie kaptur, więc nie widziałem jej twarzy.-Na pewno nic ci się nie stało?-zapytałem, ale ona pociągnęła swoją towarzyszkę i ruszyła naprzód.
***
Stoję pod cholernym domem Zayna i Chachi i nie umiem wejść do środka. Nie umiem zapukać, nie umiem. Ona tam jest. Nie więcej niż kilometr ode mnie. To jest spełnienie moich marzeń. Chcę ją zobaczyć, chcę ją dotknąć, chcę ją przytulić, pocałować, przeprosić. Podniosłem dłoń złożoną w piąstkę i szybkim ruchem zapukałem do drzwi. Muszę to zrobić, inaczej nigdy się z nią nie zobaczę, i niczego nie naprawię.
-Niall!-przywitała mnie mama Zayna.-Już wołam Zayna, o...-zatrzymała swój wzrok na różach.-A dla kogo te kwiaty?-uśmiechnęła się.
-Uhm.. Jest może Chachi?-spytałem niepewiny. Podrapałem się po karku, zawsze to robię kiedy jestem zdenerwowany.
-Z tego co wiem, powinna być w swoim pokoju. Siedzi całe dnie, nie schodzi nawet na jedzenie. Załamała się, no, ale o tym chyba nie powinnam ci mówić-uśmiechnęła się słabo-Nie wiedziałam, że się znacie.-rozpromieniła się.-Niebieskie róże, to jej ulubione kwiaty-szepnęła chiocząc. Wpuściła mnie do środka i wytłumaczyła gdzie znajduje się jej pokój, zapukałem kilka razy, ale nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Powoli uchyliłem drzwi, ale w pokoju nikogo nie było. Zapaliłem światło i niepewnie przekroczyłem próg. Jestem w jej pokoju, tak blisko niej, mimo, że jej tu nie ma. W kącie pokoju znajdowało się duże, dwuosobowe łóżko z czarną ramą. Obok łóżka stała mała, biała szafka nocna. Nad łóżkiem był rozwieszony sznurek, na którym wisiały zdjęcia Chachi i jakiegoś mężczyzny oraz Chachi i dziewczyny mniej więcej w jej wieku, wyglądały jakby bardzo dobrze się dogadywały. Ally. Po prawej stronie pokoju było duże, drewniane biurko, na którym były różne przybory do pisania, laptop i pojedyncza kartka papieru, cała zapełniona milionem słów. Podniosłem ją i wczytałem się w słowa.
I shouldn't have done that/ Nie powinnam tego robić
I should pretend that I know nothing/ Powinnam udawać, że nic nie wiem
As if I did not see, I couldn't see/ Jakbym tego nie widziała, jakbym nie mogła tego zobaczyć
I shouldn't look at you in the first place/ Nie powinnam patrzeć na ciebie w pierwszej kolejności
I should have run/ Powinnam uciec
I should pretend that I didn't listen/Powinnam udawać, że nie słuchałam
As if I didn't hear, I couldn't hear/ Jakbym tego nie słyszała, jakbym nie mogła tego słyszeć
I shouldn't have to hear your love in the first place/ Nie powinam słyszeć twojej miłości w pierwszej kolejności
Without words, you make that I know what love is/ Bez słów, sprawiasz, że wiem czym jest miłość
Without words, you gave me your love/ Bez słów, dałeś mi swoją miłość
You made me feel each other with every breath you take/ Sprawiłeś, że czuję się sobą, z każdym twoim oddechem
Then you run away/ Następnie uciekłeś
Without words, love left me/ Bez słów, miłość mnie zostawiła
Without words, love left me/ Bez słów, miłość mnie opuściła
I wonder what then say/ Zastanawiam się, co następnie powiedzieć
My mouth was surprised/ Moje usta były zaskoczone
It was created without words/ To powstało bez słów
Why does it hurt so much?/ Dlaczego to tak bardzo boli?
Why do you hurt?/ Dlaczego ciągle boli?
Besides the fact that I can no longer see, and that you are no longer here/ Poza faktem, że nie mogę cię dłużej widzieć, i że dłużej nie ma cię tutaj
Otherwise it will be the same as before/ Inaczej będzie tak samo jak wcześniej
Without words, you make that I know what love is/ Bez słów, sprawiasz, że wiem czym jest miłość
Without words, you gave me your love/ Bez słów, dałeś mi swoją miłość
You made me feel each other with every breath you take/ Sprawiłeś, że czuję się sobą z każdym twoim oddechem
Then you run away/ Następnie uciekłeś
Without words, love fled/ Bez słów,miłość uciekła
Without words, love left me/ Bez słów, miłość mnie opuściła
I wonder what then say/ Zastanawiam się, co następnie powiedzieć
My mouth was surprised/ Moje usta były zaskoczone
Without words, the tears began to flow/ Bez słów, łzy zaczęły płynąć
Without words, my heart is broken/ Bez słów, moje serce jest złamane
Without words, I am waiting for love/ Bez słów, czekam na miłość
Without words, love hurts me/ Bez słów, miłość rani mnie
I have become clear, I was a fool/ Stałam się przezroczysta, zostałam głupkiem
I cry just looking at the sky/ I płaczę po prostu patrząc w niebo
Without words, parting found me/ Bez słów, rozstanie mnie znalazło
Without words, the end came to me/ Bez słów, koniec przyszedł do mnie
It treats my heart by surprise/ To obrabia moje serce przez zaskoczenie
To send you unexpectedly/ Aby odesłać cię niespodziewanie
It came without words/ To przyszło bez słów
Without words, there is love/ Bez słów, pojawia się miłość
Without words, love disappears/ Bez słów, miłość znika
As the fever I had, maybe all I have to do for the moment is hurting/ Jak gorączka, którą miałam, może wszystkim co mam zranić przez chwilę
Because at the end, the only thing that resembles scar tissue/ Ponieważ na końcu, jedyną rzeczą, która mi przypomina są blizny
Odłożyłem kartkę na biurko. Ona strasznie cierpi, cholernie przeze mnie cierpi. Muszę zniknąć z jej życia, najlepiej będzie jeśli o mnie zapomni. Ja nigdy o niej nie zapomnę, Jest dla mnie cholernie ważna, ale nie chce jej ranić. Kwiatki zostawiłem na łóżku, a sam szybkim ruchem zgasiłem światło i wyszedłem z pokoju. Zszedłem na dół, modląc się, aby spotkać tam jedynie mamę Zayna. Moje modlitwy zostały wysłuchane.
-Pani Malik... Mogę panią prosić, żeby moja wizyta pozostała w tajemnicy? Proszę nie mówić o niej Zaynowi ani Chachi, dobrze?-wydusiłem, powstrzymując płacz.
-Jak to? Chachi nie ma w pokoju?-zapytała zmartwiona.
-Nie, ale jeśli się pojawi, proszę napisać mi smsa. Martwię się.-powiedziałem ledwie słyszalnie.
-Dobrze, Niall, dobrze.-wymamrotała, po czym udała się ze mną do drzwi. Gdy tylko wyszedłem na zewnątrz zalałem się łzami. To koniec.
___________________________________________
O JEZU
ROZDZIAŁU NIE BYŁO TAK DŁUGO, ŻE POWINNIŚCIE MNIE ZABIĆ, NO ALE postanowiłam rzucić wszystko i uciec w BIESZCZADY! tak, tak, byłam na obozie DWA TYGODNIE
PRZEPRASZAM, BARDZO WAS PRZEPRASZAM:((((
No, ale rozdział jest, pisałam go 10 godzin, a wyszło, cóż, wyszło to
Dziękujemy za wszystkie komentarze, kiedy je czytamy, nie robimy nic innego jak szczerzymy się do ekranu ♥
Odłożyłem kartkę na biurko. Ona strasznie cierpi, cholernie przeze mnie cierpi. Muszę zniknąć z jej życia, najlepiej będzie jeśli o mnie zapomni. Ja nigdy o niej nie zapomnę, Jest dla mnie cholernie ważna, ale nie chce jej ranić. Kwiatki zostawiłem na łóżku, a sam szybkim ruchem zgasiłem światło i wyszedłem z pokoju. Zszedłem na dół, modląc się, aby spotkać tam jedynie mamę Zayna. Moje modlitwy zostały wysłuchane.
-Pani Malik... Mogę panią prosić, żeby moja wizyta pozostała w tajemnicy? Proszę nie mówić o niej Zaynowi ani Chachi, dobrze?-wydusiłem, powstrzymując płacz.
-Jak to? Chachi nie ma w pokoju?-zapytała zmartwiona.
-Nie, ale jeśli się pojawi, proszę napisać mi smsa. Martwię się.-powiedziałem ledwie słyszalnie.
-Dobrze, Niall, dobrze.-wymamrotała, po czym udała się ze mną do drzwi. Gdy tylko wyszedłem na zewnątrz zalałem się łzami. To koniec.
___________________________________________
O JEZU
ROZDZIAŁU NIE BYŁO TAK DŁUGO, ŻE POWINNIŚCIE MNIE ZABIĆ, NO ALE postanowiłam rzucić wszystko i uciec w BIESZCZADY! tak, tak, byłam na obozie DWA TYGODNIE
PRZEPRASZAM, BARDZO WAS PRZEPRASZAM:((((
No, ale rozdział jest, pisałam go 10 godzin, a wyszło, cóż, wyszło to
Dziękujemy za wszystkie komentarze, kiedy je czytamy, nie robimy nic innego jak szczerzymy się do ekranu ♥
Ja Cie nie zabiję, nie jestem morderczynią! XD Jeszcze gdzie poszłabym siedzieć w Azkabanie. o.o
OdpowiedzUsuńA tak do rozdziału: Super! Genialny! Znakomity! Wiem, że jest więcej słów by go opisać, ale nic mi nie przychodzi do głowy. :/
No cóż, czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością :D
ŻYCZĘ WENY!♥
Nie, Niall nie odchodź! Masz walczyć o Chachi, rozumiesz?
OdpowiedzUsuńPrzez ciebie cierpi i masz to naprawić, kumasz?
Świetny rozdział Karolino.
Dużo weny, no i oczywiście czekam na nexta.
Nie no nie zabije cię nie mogła bym .♥
OdpowiedzUsuńRozdział jest taki smutny ale to dla mnie o wiele lepiej ....
Niall masz walczyc nie ma koniec to jest dopoero początek.
Genialny rozdział.
Życze weny .