piątek, 28 sierpnia 2015

Rozdział 6

chachi_: hej Niall

ilovefood.baby: Boże, Chachi

chachi_: Chyba musimy o czymś porozmawiać.

chachi_: *popisać

ilovefood.baby: Chachi...

chachi_: Wiesz jak bardzo mnie to zabolało?

ilovefood.baby: Wiem

chachi_: Wiesz jak bardzo cierpiałam?

ilovefood.baby: Wiem

chachi_: Wiesz jak bardzo cię nienawidzę?

ilovefood.baby: Wiem

chachi_: I pomimo wszystko nie mogę bez ciebie żyć

ilovefood.baby: Wiem

ilovefood.baby: Zaraz. Co?

chachi_: To co widzisz

ilovefood.baby: Ja też

chachi_: Co ty też?

ilovefood.baby: Nie mogę bez ciebie żyć. To mnie niszczy, rozumiesz?

chachi_: Niall...

ilovefood.baby: Chachi jezu, to mnie wykańcza, ta rozłąka, nie rozumiesz prawda?

ilovefood.baby: Wykańcza mnie ta cisza między nami

ilovefood.baby: Wykańcza mnie to, że nigdy mnie nie pokochasz tak jak ja ciebie

ilovefood.baby: Wykańcza mnie to, że nie mogę spać, bo o tobie myślę, rozumiesz? 

ilovefood.baby: Chyba nie rozumiesz... Przykro mi, ale sama wybrałaś... Najwidoczniej to koniec... Cześć, życzę... szczęścia w życiu:) 


Użytkownik ilovefood.baby zablokował użytkownika chachi_

ilovefood.baby is offline


chachi_: Mam problemy z internetem *nie wysłano*

chachi_: Niall do cholery, zależy mi na tobie *nie wysłano*

chachi_: Kocham Cię... *nie wysłano*

chachi_: Nie musimy się żegnać, wiesz o tym? *nie wysłano*

chachi_: Piosenka, którą napisałeś... była śliczna *nie wysłano*

chachi_: Nie uciekłam dlatego, że nie chce mieć z tobą nic wspólnego, uciekłam bo musiałam to przemyśleć *nie wysłano*

chachi_: Ty jesteś moim szczęściem *nie wysłano*

chachi_: Najwidoczniej sam wybrałeś *nie wysłano*

chachi_: Kocham cię, cześć:) 


Użytkownik chachi_ zablokował użytkownika ilovefood.baby

chachi_ is offline

Niall's POV:

- Cześć stary. - niechętnie odbieram telefon.

- Czego chcesz, Zayn? - pytam jak najoschlej umiem.

- Może trochę milej?

- Wisi mi to, coś się stało? - dopytuję, nie mam ochoty na tą rozmowę, ani na nic innego. Nie mam ochoty żyć.

- Nie widzieliśmy się przez tydzień, myślisz, że możesz nas tak po prostu olewać? - niech to się już skończy błagam.

- Zayn...- szepczę. - Przepraszam, ale... to trudne.

- Bo co? Bo Chachi cię olała? Przestań, to tylko Chachi, możesz mieć każdą a ty wybrałeś akurat ją. -  śmieje się.

- Przestańcie ją tak traktować. - warczę.

- Spotkajmy się u ciebie za 20 minut, przyjdziemy wszyscy i pogadamy jak normalni ludzie. - mówi i od razu się rozłącza.

***

- Niall do cholery! Czy ty siebie słyszysz?! - krzyczy Louis.

- Tak, słyszę. - odpowiadam spokojnie.

- Czekajcie, czy ja dobrze rozumiem? - pyta zszkowany Zayn. - Niall kurwa, myśl co mówisz, okej?

- Myślę, i jestem tego pewien. Jeżeli nie przestaniecie jej obrażać i traktować jak szmaty, nie musicie się już do mnie odzywać. - jasne, że tego nie chce. Chłopcy to moi przyjaciele, wiele dla siebie zrobiliśmy, ale Chachi... oni muszą przestać. 

- Niall... - Zayn patrzy na mnie smutnym wzrokiem. - Wiesz, że nie chcemy cię stracić...

- Zgoda. -mówi Louis. - Przestaniemy jej dokuczać.

- Co?! Ale... - Zayn kieruje swój wzrok na Louisa.

- Zayn do kurwy, nie wiem jak ty, ale ja nie zamierzam go tracić - wskazuje na mnie palcem. - przez to, że jesteś totalnym głupkiem!

- Wiecie, że musicie ją przeprosić? - mówię poważnie.

- Wiem, zrobię to gdy tylko ją spotkam. - tłumaczy Louis. - Zayn, ty też. - syczy w jego stronę.

- Niall, czemu to robisz? - pyta Zayn poprawiając włosy.

- Bo mi na niej zależy, a teraz mogę zrobić tylko to. - spoglądam w innym kierunku czując łzy w oczach.

- Robię to tylko dla ciebie, stary. - Zayn zamyka mnie w przyjacielskim uścisku.

- Dziękuję, Zayn. Dziękuję, Louis. - uśmiecham się do nich.

- My już będziemy lecieć. - przytakuję i odprowadzam ich na dół.

***

Siedzę w pokoju i grzebię w telefonie, kiedy nagle słyszę dzwonek do drzwi. Kto znowu. Zwlekam się na dół, nie spiesząc się by otworzyć. Pociągam za klamkę, a moim oczom ukazuje się ktoś, kogo nigdy bym się tu nie spodziewał. Oh fuck.

________________________________________________
hejhejhej
nie podoba mi się ten rozdział, masakra, no ale... każdy ma swoje złe chwile, ja mam swoje złe rozdziały
no i zapraszam i przepraszam, za to coś na górze:((


środa, 19 sierpnia 2015

Rozdział 5

Niall's P.O.V

Jestem załamany. Wszystko spieprzyłem. To moja wina. Ja ją kocham, a ona mnie nienawidzi. Cholerny Zayn. Cholerny Louis. Cholerny Harry. Cholerny Liam. Cholerni przyjaciele. Cholerni ludzie. Cholerny świat. Tylko te myśli krążyły w mojej głowie. Ona mi nigdy nie wybaczy. Jestem cholernym pesymistą. Poprawka. Realistą. 
Może i jestem facetem, ale gdy już spotykam jakąś dziewczynę, zaczynam być strasznie wrażliwy. Czuję, że znalazłem moją księżniczkę. Siedziałam na kanapie przed telewizorem i oglądałem "Titanic". Cholera... 
Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi. Kogo to niesie? Otworzyłem i wpatrywałem się w dziewczynę z długimi, brązowymi lokami. 

- Jestem przyjaciółką Chachi. - powiedziała.
- Co? - zapytałem mrużąc oczy.
- Gówno na Twojej mordzie. - i wszystko jasne
- A już pamiętam. - wywróciłem oczami.
- Możemy porozmawiać? - zapytałam, a ja ustąpiłem jej miejsca, aby weszła. Skierowałem się do salonu, a ona poszła w moje ślady. - Chodzi o... - nie dokończyła, bo spojrzała na ekran telewizora. - Oglądałeś Titanica? Musisz być naprawdę załamany. - zamknęła oczy i pokręciła głową.
- Bo jestem... - westchnąłem. - O co chodzi?
- Mam kilka spraw. Po pierwsze: wczoraj się widzieliśmy. - powiedziała, a ja zmarszczyłem brwi. - Wpadłeś na dziewczynę. To była Chachi. - wytrzeszczyłem oczy. No super. - Po drugie, dzisiaj wieczorem otwierają bar karaoke. Sądzę, że powinieneś tam pójść. Zaciągnę tam dziś Chachi i spróbuję zrobić tak, aby coś zaśpiewała. Po jej występie Ty wejdziesz na scenę i zaczniesz śpiewać piosenkę, którą jej zadedykujesz. I nie ma 'nie'. Nie mogę patrzeć, jak jesteście załamani. Dziękuję, już mogę wyjść. Na razie. - pomachała i wyszła. Zacząłem się nad tym zastanawiać, może to dobry pomysł. Wyobrażałem sobie inaczej nasze pierwsze spotkanie, no ale niech będzie. 

Chachi's P.O.V

Siedziałam przez cały dzień w pokoju i wpatrywałam się w niebieskie róże. Moje ulubione. Pomyślałam, kto mógł je tu zostawić? Kocham te kwiaty, bo niebieskie róże symbolizują wierność. Nagle moje rozmyślenia przerwał głos przyjaciółki.

- Wstawaj leniu i się szykuj. - powiedziała podchodząc do mojego łóżka.
- Nigdzie nie idę. - zakopałam się jeszcze bardziej w kołdrę. Po chwili poczułam zimną dłoń na kostce i zgadnijcie co? Miała bliskie spotkanie z podłogą. 
- Za niedługo jest otwarcie baru karaoke i tam idziemy. Mam dosyć patrzenia na Ciebie, jak się męczysz. - powiedziała na jednym wdechu. Co mi szkodzi? Wiem, że jak nadal będę się spierać to Ally nie da mi spokoju i się jeszcze obrazi. Wstałam z podłogi i niechętnie poczłapałam w stronę szafy. Wyciągnęłam z niej jasne, długie, marmurowe jeans'y i czarny crop top z napisem i liczbą na piersi, do tego dobrałam czarne lity. Poszłam do łazienki i zrobiłam kreski eyeliner'em i wytuszowałam rzęsy. Wyszłam, a Ally też się przebrała, założyła krótkie, poszarpane spodenki, czarną bluzkę, czarny kardigan, srebrne, świecące lity i do tego czarny kapelusz. 


***

Cieszę się, że dałam się namówić na ten wypad. Wszystko jest idealne. Postanowiłam coś zaśpiewać. Co mi szkodzi? Nikt mnie tu nie zna. Jak szaleć to szaleć. Weszłam na scenę, aby poinformować prowadzącego, który po chwili mnie zapowiedział. Postawiłam na piosenkę "Gravity", bardzo podoba mi się ten numer. Ustawiłam mikrofon na stojaku i zaczęłam śpiewać, gdy usłyszałam pierwsze nuty melodii.


Po skończonej piosence otworzyłam oczy i zobaczyłam ludzi, którzy stali i klaskali. Gdy zaczynam śpiewać, przenoszę się do kompletnie innego świata. Mojego świata. 
Zeszłam ze sceny, usiadłam na moim miejscu i jak gdyby nigdy nic dalej sączyłam mojego drinka. Po chwili na scenie zobaczyłam blondyna z niebieskimi oczami, który tak bardzo zawrócił mi w głowie. No nie wierzę. Powiedział coś prowadzącemu i podszedł do mikrofonu. Chciałam wstać i wyjść, ale powstrzymała mnie ręka Ally, która tylko pokręciła głową i kazała znowu usiąść, więc niechętnie tak zrobiłam. Po chwili pierwszy raz usłyszałam jego głos.

- Tą piosenkę dedykuję dziewczynie, która kompletnie i nieodwracalnie zawróciła mi w głowie.Jest na tej sali ze swoją przyjaciółką, dzięki której to robię. Inaczej nadal bym siedział w domu załamany. Chachi to jest dla Ciebie. - pokazał na mnie ręką, a po chwili na sali zrobiło się ciemno i reflektory były tylko skierowane na mnie i na Niall'a. - Napisałem tą piosenkę z myślą o Tobie. Nie chciałem Cię zranić. To moja wina... Ale błagam Cię tylko o jedno, wybacz mnie. Ja nic nie wiedziałem, że to oni. Błagam. Chachi, nawet nie wiesz, jak zawróciłaś w mojej głowie. Przez tą cholerną apkę, zakochałem się w Tobie. Gdy teraz tu występowałaś, nie mogłem oderwać od Ciebie wzroku. Jesteś cudowna i mam nadzieję, że mi wybaczysz. Kocham Cię. - skończył swój monolog i zaczął śpiewać. 


I figurd it out / Zrozumiałem to
I figured it out from black and white / Zrozumiałem to z czerni i bieli
Seconds and hours / Sekundy i godziny
Maybe they had to take some time / Może musieli wziąć trochę czasu

I know how it goes / Wiem, jak to jest
I know how it goes when from wrong and right / Wiem, jak to jest źle i dobrze
Silence and sound / Cisza i dźwięk
Did they ever hold each other tight like us? / Czy kiedykolwiek byli ze sobą blisko, jak my?
Did they ever fight like us? / Czy kiedykolwiek walczyli, jak my?

You and I / Ty i ja
We don't wanna be like them / Nie chcemy być, jak oni
We can make it till the end / Możemy doprowadzić to do końca
Nothing can come between / Nic nie może stanąć pomiędzy
You and I / Tobą i mną
Not even the Gods above / A nawet Bogowie nad nami
Can seperate the two of us / Nie mogą rozdzielić naszej dwójki 
No, nothing can come between / Nie, nic nie może stanąć pomiędzy
You and I / Tobą i mną

I figured it out / Zrozumiałem to 
Saw the mistakes of up and down / Zobaczyłem błędy z góry i z dołu
Meet in the middle / Spotkamy się na środku
There's always room for common ground / Zawsze jest miejsce dla porozumienia

I see what it's like / Widzę, jak to jest
I see what it's like for day and night / Widzę, jak to jest za dnia i nocy
Never together / Nigdy razem
Cause the see the things in a diffrent light / Bo oni widzą rzeczy w innym świetle
Like us / Jak my
But they never tried like us / Ale oni nigdy nie starali się, jak my

You and I / Ty i ja
We don't wanna be like them / Nie chcemy być, jak oni
We can make it till the end / Możemy doprowadzić to do końca
Nothing can come between / Nic nie może stanąć pomiędzy
You and I / Tobą i mną
Not even the Gods above / A nawet Bogowie nad nami
Can seperate the two of us / Nie mogą rozdzielić naszej dwójki 

Cause you and I / Bo Ty i ja

We don't wanna be like them / Nie chcemy być, jak oni
We can make it till the end / Możemy doprowadzić to do końca
Nothing can come between / Nic nie może stanąć pomiędzy
You and I / Tobą i mną
Not even the Gods above / A nawet Bogowie nad nami
Can seperate the two of us / Nie mogą rozdzielić naszej dwójki 
No, nothing can come between / Nie, nic nie może stanąć pomiędzy
You and I / Tobą i mną

You and I / Ty i ja 

Oh, you and I / Oh, you and I
You and I / Ty i ja 

We can make it if we try / Możemy tego dokonać, jeśli spróbujemy
You and I / Ty i ja 

Oh, You and I / Oh, Ty i ja 

You and I / Ty i ja

Łzy zebrały się w moich oczach, tak samo, jak w oczach Niall'a. Tego dzisiaj było za dużo, muszę to wszystko przemyśleć. Nie zwracając na krzyki Niall'a wybiegłam z baru i skierowałam się w stronę domu. Nie chcę na razie nikogo widzieć. Powiedziałam tacie, że jeśli ktoś do mnie przyjdzie niech tego kogoś nie wpuszcza. Zrzuciłam z siebie ciuchy i poszłam pod prysznic, a później znowu zakopałam się w pościeli i ze zmęczenia zasnęłam.

_________________________________________________________________________
No to mamy kolejny rozdział. Jak Wam się podoba? Teraz z Karo postaramy się dodawać częściej na Stranger i Love Versus Fame, bo nie mamy, co robić i kiedy któraś kończy rozdział to druga zaczyna już następny pisać xD A i tak w piątek Karo do mnie przyjeżdża na tydzień *-* Więc będziemy mieć dużo czasu, żeby wszystko obmyślić. A więc do zoba w następnym :* <3

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Rozdział 4

Użytkownik chachi_ odblokował użytkownika ilovefood.baby

ilovefood.baby: Chachi...

ilovefood.baby: Ja nie wiem co ci powiedzieć... a raczej napisać.

ilovefood.baby: Bardzo brakuje mi naszych rozmów.

ilovefood.baby: Brakuje mi tego wyczekiwania na nasze pierwsze spotkanie.

ilovefood.baby: Brakuje mi twojego zaufania. 

ilovefood.baby: Brakuje mi wszystkich twoich słów napisanych do mnie.

ilovefood.baby: Brakuje mi Ciebie.

ilovefood.baby: Chachi?

ilovefood.baby: Odpisz coś, błagam.

ilovefood.baby: Chachi, do kurwy nędzy, nie torturuj mnie.

chachi_: Piszę coś.

ilovefood.baby: Chachi, ja sam dowiedziałem się o wszystkim wtedy, tak późno. Chachi, widzisz co ze mną robisz? Nawet nie umiem napisać poprawnego gramatycznie zdania.

chachi_: Nie pisz do mnie Chachi. Wolę Ally, pajacu.

ilovefood.baby: Co?

chachi_: Gówno na twojej mordzie.

ilovefood.baby: Chyba nie rozumiem. Jaka Ally? Czy Chachi jest...

chachi_: Jaka ma być Chachi?

ilovefood.baby: ...wymyślona?

chachi_: Co? Nie. Jezu, ty naprawdę nic nie rozumiesz. Jesteś głupi czy tylko udajesz? (wybieram opcję 'jesteś głupi') 

ilovefood.baby: Chachi, wytłumacz mi to wszystko, błagam. Jaka znowu Ally? To twoje drugie imię?

chachi_: Nie. Ally to moje prawdziwe imię. Jestem przyjaciółką Chachi. 

ilovefood.baby: I z jakiej racji do mnie piszesz?

chachi_: Bo nie mogę patrzeć na wraka człowieka o imieniu Chachi.

ilovefood.baby: Chyba nie mogę nic zrobić, ona mnie nienawidzi.

chachi_: Ona cię lubi, Niall. 

ilovefood.baby: Lubi?

chachi_: Bardziej niż powinna.

chachi_: Nie możesz nic zrobić, tak? Bo przecież Zayn to nie twój kumpel. Przecież nie możesz do niego przyjść. Przecież nie możesz spotkać się z Chachi w jej domu. No nie, faktycznie. Nie możesz nic zrobić, biedaku. 

ilovefood.baby: Nie wpadłbym na to. Dzięki za pomoc, cześć Ally. 

ilovefood.baby: A tak poza tym, to jakim cudem masz jej telefon? 

chachi_: Przecież mówiłam, że jest wrakiem człowieka. Nawet tego nie zauważyła. Nie spieprz tego, cześć. 

chachi_ is offline

Chachi's POV:
Niall. Niall. Niall. Niall. Niall. Niall. Niall. Niall. Niall. Niall. Niall. Niall. Niall. Niall. Niall. Niall. Niall. Niall. Niall. Niall. Niall. Niall. Niall. Niall. Niall. Niall. Niall. Niall. Niall. Niall. Niall. Niall. 
Dlaczego ciągle o nim myślę? Nienawidzę go, nienawidzę go z całego serca. To co zrobił... On był z nimi w pieprzonej zmowie. Dlaczego ludzie są tak chamscy? Wszyscy sprawiają sobie jak największą przykrość. Czy moje życie to konkurs o nazwie "Kto sprawi jej większą przykrość"? 

-Chachi, słońce...-usłyszałam szept Ally, która spędzała ze mną każdą wolną chwilę. -Odezwij się, proszę. Nie słyszałam twojego głosu od tygodnia, tęsknię za nim wiesz?-uśmiechnęła się słabo-Okej... To inaczej.-podniosła się, a po chwili wróciła z kartką i długopisem w ręku.

-Po co mi to?-wyszeptałam, na co Ally wyszczerzyła się od ucha do ucha.

-Czyli moja przyjaciółka jednak umie mówić! -krzyknęła radośnie.

-Ally... po co mi to?-przewróciłam oczami. 

-Pisz piosenkę. Teraz.-rozkazała podając mi kartkę i długopis do ręki, sama zajmując miejsce obok mnie. 

Może to mi pomoże? Może napisanie piosenki pomoże mi z moimi emocjami? Z tym wszystkim co kryje się w mojej głowie? Niall. Myślenie o nim. To mnie zabija. Przez dłuższą chwilę wpatrywałam się w kartkę, po czym słowa natychmiast ze mnie wypłynęly. 


***


-Skończyłam.-szybko wstałam z łóżka, odkładając kartkę na biurko-Nie czytaj, proszę.-uśmiechnęłam się slabo do Ally, która zaczęła sięgać po kartkę z piosenką.

-Jasne, przepraszam.-uśmiechnęła się.

-Chodźmy na spacer. Muszę wyjść z tego domu, z tego pokoju. Muszę chociaż na chwilę uciec od Zayna, od tego wszystkiego, wyjdźmy.-powiedziałam błagalnym tonem. Potrzebuję tego, tutaj wszystko przypomina mi o Niallu. W każdym zakątku tego pokoju widzę siebie, która nie spała po nocach i z nim pisała. To jest takie dziwne. Nigdy go nie spotkałam, a widzę go wszędzie. Wyobrażam go sobie, w mojej głowie jest zupełnie inaczej. Myślę o nim, jako o idealnym, kochającym, troszczącym się o mnie chłopaku, w rzeczywistości jest cholernym dupkiem, który myśli tylko o sobie.

-Uhm... Wiesz... Chachi... No... Myślę.... Myślę, że to zły pomysł.-jąkała się Ally.

-Niby czemu? Ally, błagam.-w moich oczach zaczęły zbierać się łzy. Jestem strasznie emocjonalna, szczególnie teraz. Tak bardzo potrzebuję tego głupiego spaceru. Muszę pomyśleć. -Dobrze, idę sama.-mówię, zakładając bluzę i wolnym krokiem opuszczając pokój, w nadziei, że Ally ze mną pójdzie.

-Ugh-usłyszałam za sobą. Zadowolona z małego zwycięstwa ruszyłam w stronę drzwi wyjściowych.


Niall's POV:
Wyszedłem z domu. Kupiłem niebieskie róże, które Chachi uwielbiała. I idę. Przed siebie. Do domu Zayna. Zayna i Chachi. Zobaczę ją. Jestem zdenerwowany. Bardzo zdenerwowany. Boję się jej reakcji. Na mnie. Nasze pierwsze spotkanie. Nigdy nie widziałem jej w domu Zayna. To dziwne. Zapewne siedziała sama, zamknięta w pokoju. 
Szedłem tak pochłonięty swoimi myślami, że nawet nie zauważyłem dwójki dziewczyn, jedna z nich przeze mnie upadła. 
-Przepraszam, nic ci się nie stało?-pomogłem jej wstać, a ona tylko pokręciła głową. Miała na sobie kaptur, więc nie widziałem jej twarzy.-Na pewno nic ci się nie stało?-zapytałem, ale ona pociągnęła swoją towarzyszkę i ruszyła naprzód. 

***
Stoję pod cholernym domem Zayna i Chachi i nie umiem wejść do środka. Nie umiem zapukać, nie umiem. Ona tam jest. Nie więcej niż kilometr ode mnie. To jest spełnienie moich marzeń. Chcę ją zobaczyć, chcę ją dotknąć, chcę ją przytulić, pocałować, przeprosić. Podniosłem dłoń złożoną w piąstkę i szybkim ruchem zapukałem do drzwi. Muszę to zrobić, inaczej nigdy się z nią nie zobaczę, i niczego nie naprawię. 

-Niall!-przywitała mnie mama Zayna.-Już wołam Zayna, o...-zatrzymała swój wzrok na różach.-A dla kogo te kwiaty?-uśmiechnęła się.

-Uhm.. Jest może Chachi?-spytałem niepewiny. Podrapałem się po karku, zawsze to robię kiedy jestem zdenerwowany.

-Z tego co wiem, powinna być w swoim pokoju. Siedzi całe dnie, nie schodzi nawet na jedzenie. Załamała się, no, ale o tym chyba nie powinnam ci mówić-uśmiechnęła się słabo-Nie wiedziałam, że się znacie.-rozpromieniła się.-Niebieskie róże, to jej ulubione kwiaty-szepnęła chiocząc. Wpuściła mnie do środka i wytłumaczyła gdzie znajduje się jej pokój, zapukałem kilka razy, ale nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Powoli uchyliłem drzwi, ale w pokoju nikogo nie było. Zapaliłem światło i niepewnie przekroczyłem próg. Jestem w jej pokoju, tak blisko niej, mimo, że jej tu nie ma. W kącie pokoju znajdowało się duże, dwuosobowe łóżko z czarną ramą. Obok łóżka stała mała, biała szafka nocna. Nad łóżkiem był rozwieszony sznurek, na którym wisiały zdjęcia Chachi i jakiegoś mężczyzny oraz Chachi i dziewczyny mniej więcej w jej wieku, wyglądały jakby bardzo dobrze się dogadywały. Ally. Po prawej stronie pokoju było duże, drewniane biurko, na którym były różne przybory do pisania, laptop i pojedyncza kartka papieru, cała zapełniona milionem słów. Podniosłem ją i wczytałem się w słowa. 


I shouldn't have done that/ Nie powinnam tego robić
I should pretend that I know nothing/ Powinnam udawać, że nic nie wiem
As if I did not see, I couldn't see/ Jakbym tego nie widziała, jakbym nie mogła tego zobaczyć
I shouldn't look at you in the first place/ Nie powinnam patrzeć na ciebie w pierwszej kolejności

I should have run/ Powinnam uciec
I should pretend that I didn't listen/Powinnam udawać, że nie słuchałam
As if I didn't hear, I couldn't hear/ Jakbym tego nie słyszała, jakbym nie mogła tego słyszeć
I shouldn't have to hear your love in the first place/ Nie powinam słyszeć twojej miłości w pierwszej kolejności

Without words, you make that I know what love is/ Bez słów, sprawiasz, że wiem czym jest miłość
Without words, you gave me your love/ Bez słów, dałeś mi swoją miłość
You made me feel each other with every breath you take/ Sprawiłeś, że czuję się sobą, z każdym twoim oddechem
Then you run away/ Następnie uciekłeś

Without words, love left me/ Bez słów, miłość mnie zostawiła
Without words, love left me/ Bez słów, miłość mnie opuściła
I wonder what then say/ Zastanawiam się, co następnie powiedzieć
My mouth was surprised/ Moje usta były zaskoczone
It was created without words/ To powstało bez słów

Why does it hurt so much?/ Dlaczego to tak bardzo boli?
Why do you hurt?/ Dlaczego ciągle boli?
Besides the fact that I can no longer see, and that you are no longer here/ Poza faktem, że nie mogę cię dłużej widzieć, i że dłużej nie ma cię tutaj
Otherwise it will be the same as before/ Inaczej będzie tak samo jak wcześniej

Without words, you make that I know what love is/ Bez słów, sprawiasz, że wiem czym jest miłość
Without words, you gave me your love/ Bez słów, dałeś mi swoją miłość
You made me feel each other with every breath you take/ Sprawiłeś, że czuję się sobą z każdym twoim oddechem
Then you run away/ Następnie uciekłeś

Without words, love fled/ Bez słów,miłość uciekła
Without words, love left me/ Bez słów, miłość mnie opuściła
I wonder what then say/ Zastanawiam się, co następnie powiedzieć
My mouth was surprised/ Moje usta były zaskoczone

Without words, the tears began to flow/ Bez słów, łzy zaczęły płynąć
Without words, my heart is broken/ Bez słów, moje serce jest złamane 

Without words, I am waiting for love/ Bez słów, czekam na miłość
Without words, love hurts me/ Bez słów, miłość rani mnie 
I have become clear, I was a fool/ Stałam się przezroczysta, zostałam głupkiem
I cry just looking at the sky/ I płaczę po prostu patrząc w niebo

Without words, parting found me/ Bez słów, rozstanie mnie znalazło
Without words, the end came to me/ Bez słów, koniec przyszedł do mnie
It treats my heart by surprise/ To obrabia moje serce przez zaskoczenie
To send you unexpectedly/ Aby odesłać cię niespodziewanie
It came without words/ To przyszło bez słów

Without words, there is love/ Bez słów, pojawia się miłość
Without words, love disappears/ Bez słów, miłość znika
As the fever I had, maybe all I have to do for the moment is hurting/ Jak gorączka, którą miałam, może wszystkim co mam zranić przez chwilę
Because at the end, the only thing that resembles scar tissue/ Ponieważ na końcu, jedyną rzeczą, która mi przypomina są blizny

Odłożyłem kartkę na biurko. Ona strasznie cierpi, cholernie przeze mnie cierpi. Muszę zniknąć z jej życia, najlepiej będzie jeśli o mnie zapomni. Ja nigdy o niej nie zapomnę, Jest dla mnie cholernie ważna, ale nie chce jej ranić. Kwiatki zostawiłem na łóżku, a sam szybkim ruchem zgasiłem światło i wyszedłem z pokoju. Zszedłem na dół, modląc się, aby spotkać tam jedynie mamę Zayna. Moje modlitwy zostały wysłuchane.

-Pani Malik... Mogę panią prosić, żeby moja wizyta pozostała w tajemnicy? Proszę nie mówić o niej Zaynowi ani Chachi, dobrze?-wydusiłem, powstrzymując płacz.

-Jak to? Chachi nie ma w pokoju?-zapytała zmartwiona.

-Nie, ale jeśli się pojawi, proszę napisać mi smsa. Martwię się.-powiedziałem ledwie słyszalnie.

-Dobrze, Niall, dobrze.-wymamrotała, po czym udała się ze mną do drzwi. Gdy tylko wyszedłem na zewnątrz zalałem się łzami. To koniec.
___________________________________________
O JEZU
ROZDZIAŁU NIE BYŁO TAK DŁUGO, ŻE POWINNIŚCIE MNIE ZABIĆ, NO ALE postanowiłam rzucić wszystko i uciec w BIESZCZADY! tak, tak, byłam na obozie DWA TYGODNIE
PRZEPRASZAM, BARDZO WAS PRZEPRASZAM:((((
No, ale rozdział jest, pisałam go 10 godzin, a wyszło, cóż, wyszło to

Dziękujemy za wszystkie komentarze, kiedy je czytamy, nie robimy nic innego jak szczerzymy się do ekranu ♥