piątek, 25 marca 2016

Rozdział 7.2

Dzisiejsza noc była cudowna. Ashton był taki delikatny, czuły. Wszystko było zupełnie inne niż sobie wyobrażałam. Bolało, ale tego akurat się spodziewałam. Rano obudził mnie dźwięk mojego telefonu. Podniosłam się i zgarnęłam telefon z szafki. Ally. Uśmiechnęłam się.

- Ally! Jak dobrze mieć przyjaciółkę, która obudzi cię o 12 w południe! - śmieję się.

- Chachi! Jak dobrze mieć przyjaciółkę, którą budzisz o 12 w południe, ale pomimo tego ona zgodzi się pójść z tobą na imprezę do Liama! - ona również wybucha śmiechem.

- Kiedy i o której? - nie przestaję się śmiać.

- Dzisiaj o 18! - piszczy. - Pójdziesz?

- Jasne, że tak. - kiwam głową mimo, że ona tego nie zobaczy. - Zadzwonię później. - mówię, kiedy widzę, że Ashton się obudził, i rozłączam się.

- Dzień dobry kochanie - szepcze mój chłopak i składa mi pojedynczy pocałunek. Ja tylko się uśmiecham. - Kto dzwonił?

- Ally, zaprosiła mnie na imprezę do Liama. - śmieje się.

- Idę z tobą. - mówi poważnie.

- Pójdę sama skarbie, chcę spędzić trochę czasu z moją przyjaciółką. - uspokajam go.

- Na pewno? - pyta zmartwiony, a ja jedynie kiwam głową i się w niego wtulam.

***
Szykuję się na imprezę. Ally będzie u mnie o 17, ode mnie mamy jechać do Liama. Byłam już gotowa kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. 

- Chachi! Gotowa na imprezę ze swoją najlepszą przyjaciółką?! - krzyknęła radośnie Ally. Ja jedynie pokiwałam głową i wyszłam za nią z domu. To będzie super wieczór. 

***

Jesteśmy właśnie z Ally na imprezie. Postanowiłam się dzisiaj kompletnie odstresować. Nie myśleć o Ashtonie, ale nie zapominać że go mam. Nie myśleć o moim nowym sąsiedzie, i całkowicie zapomnieć, że go mam. Piłam więc jeden drink za drugim. W końcu usiadłam wykończona na kanapie, kręciło mi się w głowie, ale miałam ochotę na więcej. Sięgnęłam po kolejny kubek, przyłożyłam go do ust, przechyliłam go ale nic się nie wylało. Otworzyłam szerzej oczy i zorientowałam się, że w mojej dłoni nie ma kubka. 

- Co do kurwy!? - krzyknęłam zaskoczona, ale za chwilę zaczęłam się śmiać.

- Trzeba było się bardziej najebać - ten głos dudni w mojej głowie. Spojrzałam w bok i zobaczyłam Nialla. 

- Spierdalaj - warczę. 

- Chachi ugh, po prostu pozwól zawieźć mi cię do domu. - mówi zrezygnowany. 

- Zwariowałeś? Nigdzie z tobą nie jadę, powtarzam - śmieję się. - Nigdzie! 

- Chachi... - kręci głową. 

- Niall kochanie, może pozwoliłabym ci mnie odwieźć gdybyś dwa lata temu nie całował się z uroczym Luke'iem! - ciągle się śmieję. - doprawdy Niall, jesteś idiotą! - nie przestaję się śmiać.

- Wiem Chachi, a teraz chodź. - mówi i mnie gdzieś ciągnie. Po chwili jesteśmy na dworze, a Niall otwiera mi drzwi do auta. Później jedyne co pamiętam to drzwi wejściowe do jego domu i łóżko, które pachnie jego perfumami... Niall tak bardzo cię kochałam, a ty to tak bardzo zjebałeś. 
______________________________________________
kocham was i wgl smacznego jajka kochani <333

2 komentarze:

  1. Tak szybko się go przeczytało. ;_; Ja chcę więcej!
    Rozdział świetny i czekam na kolejny :D
    Weny! xx
    Równie życzę smacznego jajka B)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bosh! Rozdział cuuudo, mega genialny, wręcz wspaniały :D Hehe :P Ciekawe co powie Chachi jak sie rano obudzi?? Uwielbiam to opowiadanie <33333 <333 Czekam z niecierpliwością na next'a jak zawsze :*

    OdpowiedzUsuń