Wstałam dość późno, nie mogłam zasnąć w nocy. Ciągle myślałam o jutrze. Jutro wszystko się zmieni. Będę częścią związku. Związku na odległość. Kilometry to chyba największe gówno jakie istnieje. Już mam ich dość mimo, że on jeszcze nie wyjechał. Mam tak wiele obaw. Nie powiem o nich Niall'owi, nie chcę żeby się martwił. Boję się, że znajdzie kogoś lepszego, tam, na miejscu. Boję się, że któreś z nas nie wytrzyma, w końcu będziemy tak daleko. Nie będziemy mogli spędzać czasu jak normalna para. Nie będziemy mogli widywać się codziennie, będziemy mogli co jakiś czas się spotykać, przytulać, całować. Po prostu być razem. Boję się, że z czasem jego uczucie do mnie zmaleje albo kompletnie zniknie. Jestem pewna, że ze mną tak nie będzie. Kocham go całym sercem, wszystkim co mam, całą beznadziejną mną. W końcu podniosłam się z łóżka i ruszyłam w stronę łazienki. Wykonałam wszystkie poranne czynności. Ubrałam się w ładną, czarną sukienkę sięgającą trochę nad kolano. Idę dzisiaj na obiad do Horan'ów. Mam poznać jego rodziców, babcię, brata, jego narzeczoną oraz synka. Co jeśli któremuś z nich się nie spodobam? Skreślą mnie na zawsze, nie będą pozwalali nam się widywać. Kolejna rzecz jakiej się boję w związku z jego jutrzejszym wyjazdem. Dokończyłam przygotowywanie się do obiadu i ruszyłam na dół, aby spotkać się z pełnym troski wzrokiem Zayn'a. Współczuł mi, ale mnie wspierał. Wspierał jak nikt inny.
- Hejka skarbie. - przywitał się, całując mnie w czoło.
- Cześć Zayn. - zachichotałam.
- Jak się trzymasz? - spytał ze smutnym uśmiechem.
- Zayn - zaczęłam, nie chciałam kończyć. - Jestem już pomalowana, a nie chcę tego powtarzać. - zaśmiałam się, aby nie zacząć płakać. On tylko pokręcił głową i nałożył mi na talerz dwa naleśniki. Podziękowałam mu, szybko zjadłam, a kiedy okazało się, że mam jeszcze mnóstwo czasu, po prostu usiadłam przed telewizorem.
Przyzwyczajaj się, kiedy Niall wyjedzie tak będziesz spędzała całe dnie. Mam jeszcze Ally,
debilna podświadomość. ***
Zayn odwiózł mnie do domu Niall'a, ponieważ nie chciałam, aby Horan sam się po mnie fatygował. Stałam przed jego domem dobre pół godziny i bałam się zapukać. W końcu zadzwoniłam do Niall'a, który tylko się zaśmiał, ale po chwili do mnie wyszedł.
- Kochanie - zaczął. - polubią cię. - przytulił mnie do swojej piersi.
- A co jak nie? - histeryzowałam. - Niall, oni mogą mnie nie polubić to bardzo prawdo - i jak we wszystkich filmach, chłopak przerwał mi wbijając swoje usta w moje. Oddałam pocałunek.
Nie, nie zaczął padać deszcz haha. Po chwili go odepchnęłam.
- Strach strachem, ale jest mi zimno. - zaśmiałam się, a Niall poprowadził mnie do domu. Weszłam do środka, gdzie od razu dało się słyszeć hałas. Śmiechy, krzyki, szepty. Wzięłam głęboki oddech i złapałam Niall'a za rękę, który później poprowadził mnie w stronę krzyków. Gdy tylko przekroczyłam próg jadalni wszystko ustało. Wystraszyłam się tej ciszy. Czułam na sobie miliony oczu. Uśmiechnęłam się jak najlepiej mogłam (uwierzcie, że wtedy nie było najłatwiej to zrobić).
- Uhm... - wzięłam głęboki oddech. - dzień dobry. Ja... ja - znowu się zacięłam. - jestem - czułam łzy zbierające się w moich oczach. Jestem taka żałosna.
- Mamo, tato, babciu, bracie i inni - zaśmiał się Niall. - to jest Chachi. - uśmiechnął się szeroko, a ja kiwnęłam głową i znowu się uśmiechnęłam. Wszyscy po kolei zaczęli do mnie podchodzić i mówić, że ładnie dzisiaj wyglądam i cieszą się, że mogą mnie oficjalnie poznać.
***
Obiad minął nadzwyczaj szybko. Po krótkim czasie przestałam czuć się tam niepotrzebna. Poczułam się niemalże jak członek rodziny. Niall przez całe popołudnie trzymał rękę na moim kolanie, czym dodawał mi otuchy. W pewnym momencie zostałam zawołana przez babcię Niall'a. Przeprosiłam i ruszyłam w kierunku staruszki, która wyraźnie nie chciała, aby ktokolwiek słyszał naszą rozmowę.
- Coś się stało, proszę pani? - powiedziałam uprzejmie.
- Tak - warknęła w moją stronę. - Posłuchaj mnie droga damo, Niall to mój wnuk, kocham go jak własnego syna i chcę dla niego jak najlepiej - przerwała na chwilę.
- Jasne, wszystko rozumiem. - przełknęłam ślinę. Byłam przerażona, ona była taka pewna siebie, wydawała się mnie nienawidzić.
- Więc lepiej żebyś zniknęła z jego życia. - na te słowa otworzyłam szeroko oczy i usta. Nie wiedziałam co powiedzieć. Jeszcze nigdy nie czułam się tak przybita, przez słowa nieznanej mi kobiety. - Dobrze słyszałaś. Mogę ci nawet zapłacić, po prostu zniknij z jego życia. On zasługuje na kogoś lepszego, nie na takiego kogoś jak ty. - poczułam jak bardzo pomieszczenie to się zmniejsza. Z sekundy na sekundę było mi co raz bardziej duszno. Zaczęło kręcić mi się w głowie. - A teraz zmykaj, gdy dzisiaj wyjdziesz z tego domu, nie chce o tobie więcej słyszeć, inaczej - uśmiechnęła się cwaniacko. - pożałujesz tego. - powiedziała, po czym odeszła na swoje miejsce, a ja stałam wpatrując się w ścianę.
- Chachi, coś się stało? - odwróciłam się i zobaczyłam Grega, brata Niall'a.
- Słucham? - nie usłyszałam co powiedział, ciągle tylko słyszałam słowa tej pani. Ona mnie tu nie chce. Wiedziałam, że mnie nie polubią.
- Coś ci jest? Słabo wyglądasz, zawołać Niall'a? - ja kręcę głową.
- Gdzie jest łazienka? - pytam, a on mi tłumaczy.
***
Jestem już w domu. Reszta kolacji minęła w "przyjemnej" atmosferze. Oczywiście poza wzrokiem pani babci. Ona mnie nienawidzi. NIENAWIDZI. Nie powiedziałam Niall'owi dlaczego tak długo siedziałam w łazience. Płakałam. Wszystko się nagle wali. Niall wyjeżdża i możemy się już nigdy nie spotkać, bo jego rodzina mnie nie lubi. Była północ kiedy dostałam sms'a.
Niall♥ : 00:00 ily
Uśmiechnęłam się i od razu odpisałam.
You: 00:00 ily2
Niall♥ : Chachi skarbie, czy powiesz mi co się dzisiaj stało? Byłaś taka zadowolona, a potem nagle wszystko runęło
You: Po prostu uświadomiłam sobie, że to ostatni dzień:(
Niall♥ : Mój ostatni dzień w Londynie, nie ostatni dzień nas. Pamiętaj o tym błagam.
You: Nie zapomnę
You: Niall, co mówili kiedy wyszłam?
Niall♥ : Kto?
You: Nie udawaj głupiego pls
Niall♥ : Mama cię mega polubiła, tata stwierdził, że jesteś słodka i skromna
You: A reszta? Babcia? Greg?
Niall♥ : Opinia babci nie jest dla mnie ważna, kochanie
You: Wiedziałam
Niall♥ : Greg cię bardzo lubi, stwierdził, że idealnie pasujesz do mnie xo
You: To kochane, a teraz idę spać, widzimy się jutro o 14
Niall♥ : Jutro o 14, na lotnisku.
You: Dobranoc Niall
You: 00:07 but i still love you
Niall♥: o popatrz, 00:08 and i still love you
***
- Na pewno nie chcesz żebym z tobą pojechała? - pyta mama, a ja kolejny raz kręcę głową. To dziś. - Zayn mi wystarczy. - uśmiecham się, ale w środku już płaczę. Chcę już wychodzić, ale mama mocno mnie przytula. - Kocham cię słoneczko. - uśmiecha się, a jedna łza spływa po jej policzku. - Kocham cię mamo. - mówię i wychodzę.
***
Jestem już pod lotniskiem. Nie mam siły wyjść z samochodu. Powietrze jest tak ciężkie, ciężko mi się oddycha. To wszystko jest takie nierealne. Nie tak miała potoczyć się historia naszego związku. To dla nas wielka próba. Dlaczego tak bardzo boję się, że jej nie przetrwamy? Zayn cały czas siedzi ze mną w samochodzie. Żadne z nas nic nie mówi. On wie, że potrzebuję czasu. Miałam go tak dużo, jednak dopiero teraz zdałam sobie z tego sprawę. Niall wyjeżdża. Niall Horan, miłość mojego życia, wyjeżdża. Spoglądam na zegarek i jestem przerażona godziną. 14:26. Niall ma samolot o 14:55. Napisałam mu, że już jestem jednak nie jestem w stanie jak na razie do niego wyjść. On odpisał jedynie "Nieważne o której, po prostu przyjdź, muszę cię zobaczyć". W końcu bez żadnego słowa wysiadam z samochodu. Nie patrzę, gdzie jest Zayn. Po prostu biegnę. Przed siebie. Prosto do wejścia na lotnisko. Zobaczyłam blondyna siedzącego na krzesełku i wpatrującego się przed siebie.
- Niall! - krzyknęłam i przyspieszyłam. Chłopak zerwał się na równe nogi i szybko przyciągnął mnie do siebie.
- Bałem się, że nie przyjdziesz. - szeptał przez łzy.
- Niall - zaczęłam płakać. - Niall - wtulałam się w niego tak mocno jak tylko mogłam. Nie chciałam go puścić. Już nigdy. Dlaczego zdajemy sobie sprawę, ile niektórzy dla nas znaczą, kiedy możemy ich stracić na zawsze? Nie mówię, że to się stanie z nami. Jednak sami przyznajcie, wy też nie do końca wierzycie w ten cały związek na odległość. Ale będę silna, dla niego, dla mnie, dla nas. Będę silna dla Niall'a, dla mojego słoneczka, aniołka, misia, skarba, bohatera. Po prostu dla mojego Niall'a. - Chachi - słychać było rozpacz w jego głosie. - Kocham cię. - jeszcze nigdy nie słyszałam od niego tych dwóch słów wymawianych przez tak bardzo załamany głos.
- Ja ciebie też, kocham cię najbardziej na świecie. - pocałowałam go.
- Niall - szepnęła jego mama. - Musimy już iść. - widziałam, że jej oczy robiły się szklane. Uśmiechnęłam się do niej smutno, ale nadal nie puściłam Niall'a.
- Nie możesz wyjechać, nie, Niall, nie! - zaczęłam krzyczeć. - Nie! Po prostu nie! Nie! - jeszcze nigdy nie byłam tak zrozpaczona.
- Hej mała - usłyszałam Zayna i poczułam jego dłoń na moim ramieniu. - daj mu odlecieć. - pokręciłam głową. Nie umiałam już mówić, więc moje usta po prostu wykonywały ruch mówiący "nie" - Kocham cię Niall, kocham. - spojrzałam na niego, a on jeszcze raz mnie pocałował i wytarł moje łzy.
- Nawet nie wiesz ile szczęścia mi dałaś. - uśmiechnął się przez łzy. Przygryzłam wargę.
- Niall, mam coś dla ciebie. - mówię i wyjmuję z kieszeni kartkę papieru. - Otwórz, kiedy uznasz, że na to czas. - pokiwał głową i schował kartkę.
- Dałaś mi tyle uśmiechu, tyle radości, tyle zmartwienia, martwiłem się, kiedy się kłóciliśmy, martwiłem się, że to na zawsze. Widzisz, ile prób wytrzymaliśmy? Tą też przetrwamy. Jestem tego pewien. - jeszcze raz mnie pocałował i mocno przytulił. Zaczął zdejmować bluzę, po czym mi ją wręczył. - Niech to ci o mnie przypomina, księżniczko. - później złapał za moją dłoń i za walizkę i powoli odchodząc puścił moją dłoń, zostawiając mnie na lotnisku samą z Zayn'em. Popatrzyłam jak przechodzi przez barierki jeszcze raz mi machając. Później już go nie zobaczyłam. Widziałam tylko odlatujący samolot. Kilka razy zamykałam i otwierałam oczy, żeby udowodnić sobie, że to tylko głupi sen i zaraz obudzę się koło Nial'la. Jednak to się nie działo. Ciągle byłam na lotnisku, w dzień wyjazdu Niall'a Horan'a, mojego chłopaka. Czułam niepohamowany ból w klatce piersiowej. Usiadłam na krzesełku, wtuliłam się w jego bluzę, a kiedy poczułam jej zapach wybuchnęłam płaczem. Płakałam, po prostu płakałam, nie wiedziałam co mogę jeszcze zrobić. Nie mogę nic. Zayn usiadł tuż obok mnie i przytulił mnie tak mocno jak nigdy. - Wracajmy do domu myszko - pokiwałam głową. Nie panowałam nad łzami, które spływały po moich
policzkach. Liczyłam się tylko ja i Niall. Tylko ja i Niall. Ja i Niall. Ja. I Niall.
_____________________________________________________________
ROZDZIAŁ PISAŁAM JA - KAROLINKA
MAM NADZIEJE, ZE WAM SIE PODOBA
BO JA P L A K A L A M PISZAC TO:")